O książce:
Przeżyłem…, czyli moja historia z rakiem półżartem, półserio

[...] Zastanawiając się często nad tym, co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, zadaję sobie pytanie: „jak to możliwe?”. Nie: „dlaczego ja?”, ale: „jak to możliwe, że przeżyłem?”. Zaczęło się z pozoru niewinnie… albo zacznę moim ulubionym cytatem z Sokoła Maltańskiego… Był to jeszcze jeden z tych dni, kiedy wszystko mogło się zdarzyć. Siedziałem właśnie w swoim biurze przy Ostrobramska Avenue w Warszawie, wykonując kolejne czynności pod nieobecność obu szefów. Jednak ten dzień miał przynieść wiadomość, która miała odmienić całe moje dotychczasowe życie.

Głupi kaszel, nic nieznaczące pokasływanie plus kilka innych objawów, które nie zwracały na siebie szczególnej uwagi. A że silny ze mnie mężczyzna — tak psychicznie, jak fizycznie, więc musiałoby mnie „coś” powalić na ziemię, bym się na poważnie przestraszył i poważniej zainteresował zdrowiem. Zostałem wygoniony przez moją partnerkę na rentgen. Pani doktor po wezwaniu mnie na dodatkowe zdjęcia orzekła:

— Znaczne poszerzenie cienia śródpiersia.

— Ale co to znaczy? — pytałem.

Pomimo swoich kompetencji, których zdradzać nie mogła, oznajmiła wprost, widząc lekkie zmieszanie na mojej twarzy:

— Dla mnie to wygląda na zmianę guzową, musi pan wykonać dokładniejsze badania. Wiedziony instynktem, który przez przyćmienie głowy napędzany był siłą ciągnącą ku sukcesowi zamiast ku przetrwaniu, zwolniłem kroku i dzięki dobremu człowiekowi zrobiono mi tomografię.

Po trzech dniach zadzwoniła Ola, prosząc, bym usiadł, bo nie ma dobrych wieści. Moja klatka piersiowa, pocięta na plasterki przez obracające się pierścienie tomografu, pokazała jasno, że zadomowił się w niej… guz. Albo, jak woli mówić Marcin, „Alien”. Zmiana była duża do tego stopnia, iż profesor, który konsultował zdjęcia, tak się przejął, że sam wziął sprawy w swoje ręce i bez mojej zgody szukał szpitala celem wykonania biopsji w trybie pilnym. Wszystko działo się szybko, jakby prowadzone magiczną ręka Stwórcy. Pojawiali się ludzie, zjawiska, zdarzenia, które umożliwiły pobranie wycinka w ciągu tygodnia.

Tak jakby wszechświat czekał tylko i wiedział jednocześnie, że czekać nie można. Po prostu się działo. [...]

Ściągnij ten ebook i przeczytaj całą historię Grzegorza Pawlaka.